Zawsze, kiedy wyjeżdżam gdzieś dalej, staram się na bieżąco prowadzić pamiętnik w telefonie — tak, aby nic mi nie umknęło. W te wakacje było zupełnie inaczej. Tyle się działo, tak spontaniczny to był wyjazd, że każdą minutę poświęcaliśmy na odpoczynek, zabawę i jedzenie. Historia moich wakacji zaczyna się dość burzliwie. Nie lubię podróżować w sierpniu, (a w tym terminie odwiedziliśmy Chorwację) jednak zmęczona chorobą, pracą i otoczeniem uległam namowom mojego męża.
Raczej jesteśmy zgodni co do celu naszych podróży. W te wakacje stawiałam na wyspy Greckie lub na włoską Sardynię. Przeglądając oferty łapałam się za głowę-ceny były bardzooo wygórowane. Nigdy nie byłam w Chorwacji, mój mąż już wiele razy. Postanowił, że w tym roku pokaże mi ten kraj. Przypadek sprawił, że w tym samym terminie na wakacje wybierał się Maciek Koźlakowski wraz z rodziną. Zaprzyjaźniliśmy się na planie programu MasterChef i od tamtej pory, kiedy jest tylko chwila spędzamy razem czas. Wiedziałam, że te wakacje będą wspaniałe. Maciek to dusza towarzystwa, jego żona Iwona najnormalniejsza „babka”, jaką znam. To idealni kompani do wspólnych podróży.
Dodam, że w tym poście niektóre zdjęcia w tym wpisie są autorstwa Maćka — więcej jego prac znajdziecie na tej stronie www.jedzenieipicie.eu.
No to kochani ruszamy na wyspę Vis. Poniżej krótki opis wyspy, a dalej moich wakacji.
VIS jest niewielką chorwacką wyspą na Adriatyku najdalej oddaloną od chorwackiego lądu. W 2011 r. liczyła 3460 mieszkańców. Ma powierzchnię 90.26 kilometrów kwadratowych. Główne gałęzie przemysłu w dzisiejszych czasach na wyspie to rolnictwo i turystyka. Około 20% gruntów ornych na wyspie jest pokryte winnicami. Autochtoniczne gatunki winorośli uprawianych na wyspie to Plavac Mali, Kurteloška i Vugava. Morze wokół wyspy jest bogate w ryby, zwłaszcza sardynki, makrele i anchois – te ostatnie są ich lokalnym przysmakiem. Do dziś po wyspie należy poruszać się po wyznaczonych szlakach, gdyż była ona wyspą wojskową i są podejrzenia obecności materiałów wybuchowych. Jest to piękna wyspa, która nie zalicza się do tanich miejsc — nie znajdziemy tu sklepów z pamiątkami, a małe tawerny, lodziarnie, piekarnie i stragany ze świeżymi owocami.
Nasza wyprawa się zaczęła. Wyjechaliśmy w piątek rano, aby kolejnego dnia cieszyć się słońcem na chorwackiej wyspie. Jesteśmy podróżnikami wygodnymi. Po prostu podróżując dużo na co dzień chcemy, aby wakacje były dla nas komfortowe więc trasę 1200 km podzieliliśmy na 2 dni. Pierwszego dnia spaliśmy w Graz w Austrii w hotelu, który szczerze polecam — Harry’s Home — apartamenty to duże mieszkania i co najważniejsze łóżka, które są bardzo wygodne. Kolejnego dnia łączymy siły i ruszamy wspólnie na 2 samochody do Splitu skąd czeka nas przeprawa promem na wyspę. Prom kursuje 3 razy dziennie — my czekaliśmy na ostatni o 21, przez co mieliśmy trochę czasu, aby zwiedzić miasto.
Dla mnie sam przejazd promem był już atrakcją. Pływałam w ten sposób jednak na znacznie krótszych odległościach np. 15 minut promem w Mombasie z wyspy na ląd. Przeprawa z samochodem była pierwszą — to nie możliwe ile pojazdów pomieści taki środek transportu. Czas, kiedy ujrzymy naszą wyspę dłużył się nocą niemiłosiernie, tylko lekkie podmuchy ciepłego wiatru budziły nasze zmęczenie.
Dotarliśmy! Jedziemy do naszego wynajętego domu i tu zaczynają się łzy (nie martwcie się — takie pozytywne). Iwona (żona Maćka) i Kasia (którą poznałam na wyjeździe — przyjaciółka Iwony) wraz z córkami trafiły na wyspę znacznie wcześniej wodolotem, aby skrócić dzieciom nocne podróże. Dziewczyny odebrały klucze, zapoznały się z lokalizacją naszej nieruchomości i oczekiwały na brakujących członków wakacyjnych melanży. Kiedy nasze koła stanęły na lądzie przyjechała po nas na rowerze Kasia, która miała wskazać nam drogę do domu. I tu zaczęły się pierwsze łzy. Kasia niczym Maja Włoszczowska przemierzała kilometry pod górkę, kładła się na zakrętach na swoim składaku, uwaga! Wyprzedzając auta! Prowadziła nas do naszego wynajętego domu. Ten obrazek będę miała na lata przed oczami. Płakaliśmy ze śmiechu, dla mnie Kasia zainaugurowała najlepsze wakacje!
Tak łatwo do domu dotrzeć się nie da. Miasto Vis to sieć wąskich uliczek i wierzcie mi jedyna forma komunikacji pomiędzy domami to nogi, rower lub skuter. Wypakowaliśmy się. Ciągnąc za sobą walizki przez dobre kilkaset metrów, podziwiając architekturę tego miejsca — dotarliśmy. To nie możliwe ile świat ma dla nas niespodzianek.
Dom mieliśmy wynajęty od jego polskiego właściciela Pana Janusza — przyjemny, z tarasem i balkonem, z którego codziennie rano podziwiałam zatokę z licznymi jachtami. (poniżej zdjęcie domu — ten po lewej z pięknymi okiennicami).
Noc minęła szybko. Chyba każdy z nas nie mógł doczekać się powitania wyspy za dnia. To, co zobaczyliśmy urzekło nas, zachwyciło i sprawiło, że w tempie ekspresowym ruszyliśmy na poszukiwania miejsca naszych kąpieli słonecznych. Vis jest wyspą o kamienistym brzegu. Początkowo ciężko nam było odnaleźć plażę z łagodnym zejściem i choć kawałkiem cienia. Jednak kto szuka nie błądzi. Maciek wyczytał w sieci, że niedaleko nas powinna znajdować się Czeska Plaża — mieści się ona koło tzw. czeskiego domu. (na zdjęciu poniżej).
Wyglądała bajecznie, a co najpiękniejsze podpływały do niej delfiny.
Nasz dom zaopatrzony był w rowery, które na czas naszych wakacji były przez nas wykorzystywane codziennie. Uwielbiam aktywne wakacje, pełne poszukiwań, dobrego jedzenia i wyjątkowego towarzystwa. Każdego ranka sami przygotowywaliśmy śniadania, popołudniowe antipasti, by wieczorami oddawać się kulinarnym ucztom.
Podczas naszego pobytu na wyspie Vis jeden dzień przeznaczyliśmy na zwiedzenie całej wyspy. Odwiedziliśmy miejscowość Komiža przez wielu uważana za piękniejszą od Visu. Moim zdaniem jednak o wiele więcej uroku, skromności i wewnętrznego piękna ma ta druga.
Zobaczcie zdjęcia z naszej wyprawy po wyspie.
Jeden dzień przeznaczyliśmy na poznanie wyspy od strony wody — to była najpiękniejsza atrakcja tych wakacji. Podróżowałam już w ten sposób po Karaibach jednak dopiero w Chorwacji zrobiło to na mnie tak wielkie wrażenie.
Na naszą motorówkę zapakowaliśmy wcześniej przygotowane jedzenie (zobaczycie je na zdjęciach poniżej), aparaty, mnóstwo uśmiechu i dobrej zabawy. To była najbardziej rozrywkowa ekipa na wodzie. Nasz sternik pokazał nam fantastyczne miejsca:
- piaszczystą plażę, którą ciężko doświadczyć w Chorwacji.
- Słynną Zieloną Grotę, przez której niewielki otwór w kopule wpada naturalne światło ukazując niesamowity kolor wody.
- Kolejnym przystankiem są Piekielne Wrota — maluteńka zatoka z mnóstwem odwiedzających ją turystów.
- Zwiedziliśmy też wojskowy tunel powstały w czasie II wojny światowej. Tunele były utrzymywane w tajemnicy, aż do roku 1992, kiedy to zostały otwarte do zwiedzania. Niesowite przeżycie — zobaczcie zdjęcia.
- Zwiedzaliśmy też przepiękne laguny, w których pływaliśmy. Miejsca tłoczne, jak i te totalnie dzikie i dziewicze. Zdecydowanie ta forma wypoczynku bardzo mi odpowiada i jeszcze kiedyś zrealizuję marzenie wakacji na łodzi.
Nasze wakacje dodatkowo wzbogacone były o jogę, którą prowadziła dla nas Kasia.
Ps. Kasia często organizuje wakacje z jogą w różnych zakątkach świata — śledzić ją możecie TUTAJ i TUTAJ.
Wakacje na wyspie Vis miały wszystko to, czego szukam, czyli odkrywanie, spokój, dobrą zabawę, aktywność, uśmiech no i przede wszystkim smak. Wszystkim polecam to miejsce dla odnalezienia równowagi, zakochania się w widokach i totalnego odpoczynku.
Ps. nie zapomnijcie w Chorwacji zjeść pączka — tam smakują najlepiej! Zapraszam na dalszą relację foto.
Jeśli macie pytania piszcie komentarze lub maile — zawsze odpowiadam. 🙂
Cześć, masz jeszcze namiary na Pana Janusza? 🙂 Pozdrawiam, Marta
niestety nie
Z tego co mówił nam nasz sternik, tunel dla łodzi podwodnych nie powstał za czasów IIWŚ a za czasów zimnej wojny, zbudowany przez J. Tito.
P.S. czy Kasia (widoczna na zdjęci Pani ćwicząca Jogę), nie była przypadkiem w lipcu tego roku na VIS’ie? Bo widziałem tam bardzo podobną dziewczynę, ćwiczącą Jogę…
raczej nie:) ale dowiem się dla pewności 🙂
Już do wszystkiego doszedłem osobiście. jestem po:( ale wakacje udane i wyspa wspaniała. Również gorąco polecam. Dzięki za info.
Jak daleko jest do najbliższej plaży z domu? Czy wycieczka piechotą wchodzi w grę czy trzeba jeździć?
morze jest widoczne z okien – najbliższa plaża taka z której my korzystaliśmy – spokojna i czysta była 1 km od naszego miejsca zamieszkania. Po drodze jest mnóstwo pomostów na których również można się opalać i leżakować 🙂
Czy Wasz dom był wynajęty od Pana Janusza z Poznania? Bo też najprawdopodobniej się tam wybieram i może mógłbym dostać jakieś wskazówki.
możliwe – to Pan architekt
Aaaa…! weszłam tu przypadkiem a tak się rozmarzyłam. Też tam byłam dwa lata temu przywołałaś świetne wspomnienia … zapach lawendy i smak lawendowego miodku 🙂 Kupiłam też liście laurowe – te z kolei były zbutwiałe. Podróż z 2-latkiem 26h (jazda non stop, tyle że w gigantycznych korkach) Mimo to kocham i chyba jednak wrócę!
Bogusiu cieszę się że trafiłaś do mnie 🙂 kochana Vis również wspominam z ogromnym sentymentem 🙂 i ja również tam kiedyś wrócę 🙂
Kinga przepiękne zdjęcia 🙂 Byłam w Chorwacji w ubiegłym roku w maju, było cudownie. Koniecznie muszę odwiedzić wyspę Vis, zainspirowałaś mnie szczególnie delfinami 🙂 Dziękuję Ci bardzo 🙂
Majka gorąco polecam ci to miejsce – zupełnie inny, spokojny świat ?
Kingo, dziękuję! Ogromnie czekałam na tę relację, ponieważ w tym roku w sierpniu spędziliśmy na Visie cudowne 2 tygodnie. Gdy tylko przeczytałam, w którymś z Twoich „przepisowych” wpisów, że przesyłasz go właśnie z Visu, miałam nadzieję, że kiedyś przeczytam o Waszych wrażeniach i zobaczę Wasze zdjęcia. Wspaniałe są!!! „Wróciłam” sobie na chwilę do Żenki, w której wynajęliśmy apartament, przed oczy wróciły mi ryby przepływające mi przed maską, gdy nurkowałam, aby sięgnąć dna w smudze światła w Zelenej Spilji, stanęłam przy malowniczym warzywno-owocowym straganie na deptaku w Visie, zobaczyłam uśmiechy kelnerów z pekary, do której chodziliśmy raz lub dwa razy dziennie na pyszną kawę, pływałam z rurką z moją córką w pogoni za „rybami-igłami” (kiedyś widziałyśmy pędzącą pod dnie ośmiornicę, innym razem wijącego się węgorza morskiego). Och, rozmarzyłam się. Dobrze, że znów nadejdą wakacje. No, to wróćmy do interesów…Proszę jeszcze po post o zwierzętach (w szczególności o koniach, najlepiej okraszony zdjęciami z Tobą na grzbiecie, w pełnym galopie) i moje roszczenia zostaną zaspokojone 😉 A poważnie – OGROMNIE DZIĘKUJĘ!!! CZYTAŁO SIĘ WSPANIALE, OGLĄDAŁO JESZCZE WSPANIALEJ, A Z TAKIM „DOPALACZEM” PRZEŻYWAŁO NAJWSPANIALEJ. Pozdrawiam!!! Joanna
Asiu nawet nie masz pojęcia jak ucieszył mnie Twój komentarz :* kochana obiecuję że post o zwierzętach też będzie 🙂
Zatem zaczynam czekać. Jeśli zabrzmiało złowieszczo, to niepotrzebnie 🙂 Czekam „pozytywnie’. W międzyczasie daj po plasterku marchewki ode mnie Królowej Matce i jej córce, Ryoko.
Oglądałam zdjęcia fauny wielokrotnie. Ogromnie i pozytywnie zazdroszczę Twoim siostrzenicom Cioci…Tobie – umiejętności godzenia tylu różnych, pięknych ról. Wchodzę na bloga w różnych chwilach, ale w tych gorszych zapala mi się światełko w tunelu. Pozdrawiam. Dziękuję!!!! J.
Przepiękne zdajecia, przygody i czas bezcenne. Miałam okazję być w Chorwacji w Makarskiej, odwiedziliśmy również pobliskie miejscowości Tucepi, Baska Voda, Krvavica, Bol na wyspie Brać i cudowny cypel otoczony pięknie lazurową wodą. Myślę, że jeszcze wrócimy w tamte strony, a może właśnie skusimy się na Vis? 🙂
Kama polecam – wyspa jest przepiękna!
Kingo zdjęcia śliczne 🙂 Dzięki nim powróciłam wspomnieniami do moich wakacji w Chorwacji. Byłam już trzy razy w Makarskiej i gorąco polecam wszystkim. Wspomnienia są niezapomniane.
Pozdrawiam 🙂
bardzo dziękuję za miłe słowo:*
Przepiękne zdjęcia i zapewne wspomnienia 🙂
Mam pytanie, czy okulary słoneczne, które masz na sobie na pierwszym zdjęciu wspólnym, otoczona dwoma panami-czarne duże. Czy to Vogue’i? 🙂
Pozdrawiam najserdeczniej 🙂
Maja
Maju to okulary Dolce Gabbana
Piękne zdjęcia , super opisane.Będziecie mieć cudowne wspomnienia . Coś mi się wydaje, że nie jeden słoiczek dobroci zakupilas Kingo ?cRG8
oj tak 🙂 przywiozłam dużo oliwy 🙂
Przepiękne zdjęcia :)!
:*