Nie zdajemy sobie sprawy co jeszcze przed nami. Co kryje przed nami świat. Kiedy moje myśli zaczynają być ciężkie, każdy pomysł jest wynikiem długiego poszukiwania, kiedy w mojej głowie panuje coraz gęstsza atmosfera to znak, że pora wyruszyć i sprawdzić co kryje za sobą horyzont. Ciekawą świata i ludzi jestem kolekcjonerką marzeń. Kolejne się ziściło i mimo, że cel był daleko zarówno w znaczeniu psychicznym i fizycznym osiągnęłam go.
Każda podróż zaczną się w naszej głowie. Wszystko się w niej zaczyna. Na ten moment czekałam długo.
Moja – nasza przygoda zaczęła się od podróży do Berlina skąd lecieliśmy do Paryża, a potem do… wszystko w swoim czasie:) – musicie doczytać do końca 🙂
(UWAGA: wszystkie opisy poniżej pisane są w czasie teraźniejszym, w momentach w których rzeczywiście byłam w tych miejscach. Piszę co czułam i widziałam )
DZIEŃ 1
Ten post piszę w otoczeniu palm, lazurowej wody i piasku tak białym i delikatnym jak dotyk świeżej mąki. Powietrze tutaj pachnie kokosem, wszędzie panuje uśmiech. Już teraz pakuję te wspomnienia aby nic nie zbiegło z mojej pamięci. Tutaj życie ma zdecydowanie słodki, waniliowy smak wzbogacony odprężającym rumem. Tutaj ludzie nie chcą sprawdzać co kryje horyzont, nie gonią za nim, nie muszą. Na ich twarzach uśmiecha się szczęście.
DZIEŃ 2
Kolejny dzień w tym egzotycznym miejscu rozpoczęłam od długiego, samotnego spaceru po najpiękniejszych plażach jakie kiedykolwiek widziałam. Teraz jest już wieczór, a ja staram się wyryć w pamięci każdy szczegół aby mieć do czego wracać w moich wspomnieniach.
Moja podróż była spontaniczna doprawiona sporą dawką ciekawości. Kiedy skończyły się wszystkie plaże resortów ujrzałam przepiękne kolory wody i palmy, które nieśmiało schylały się aby je ucałować.
Gdzie nie gdzie przepływy łodzie z turystami aby na chwilę rozproszyć mój błogi spokój.
Nogi same mnie niosły, a fale je poganiały. Co jakiś dystans wytyczałam kolejny chcąc zobaczyć co jest za palmą na horyzoncie, poznawać kolejne oblicza wyspy. Cudowna jest samotność w takim miejscu.
DZIEŃ 3
Po wczorajszym dniu uciekałam od słońca – dobrze, że i ono wyczuło tą spaloną sytuację.
Podarowałam sobie piesze wycieczki, dzisiaj odpoczywam. Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy wylegiwali się cały dzień na plaży tak więc pora poznać co kryje się tam gdzie nie ma piasku. Dotarliśmy do dzielnicy w której zupełnie innego wymiaru nabierają piękne Karaiby. Do dzielnicy gdzie mieszkają tubylcy. Początkowo ogarnął mnie lęk, czułam się jak intruz z aparatem w ręku. Każdy krok jednak uspokajał – mijaliśmy siedzących przy ulicy sklepikarzy, matki plecące swoim pociechom warkoczyki.
Przeraźliwie były różnice światów: piękny resort – brudna ulica, czyste pachnące budynki odcięte murem od pozbijanych z byle czego „posiadłości”. Jedyne co łączy te dwa światy to uśmiech może w innych wymiarach ale na Dominikanie zdecydowanie mają moc słowa, które usłyszeliśmy kiedy po lądowaniu okazało się, że nasz bagaż przepadł „nie martw się niczym w końcu jesteś na Karaibach”. I właśnie tak zakończę ten wieczór:)
DZIEŃ 4
6 godzinna różnica czasu nie jest dla mnie zbyt odczuwalna. Jest 4 dzień moich wakacji, a ja już czuję się zregenerowana. Wszystko co mnie otacza jest tak inne od tego co widzę na co dzień. Poranek zaczęłam od joggingu – to już chyba obowiązkowy punkt każdych moich wakacji – poranny bieg plażą. Pierwsze kroki, kilometry były dla mnie bardzo trudne. Na Dominikanie jest wysoka wilgotność powietrza dlatego musiałam przyzwyczaić się do wysokiej temperatury – duchoty 🙂 Przyznam, że jeszcze nigdzie nie biegało mi się tak fantastycznie. Piasek jest tak elastyczny, a jednocześnie zbity, nie ma muszli, które nieraz raniły moje stopy np. podczas biegów w Portugalii.
W domu będę powracać do moich biegowych poranków na Karaibach.
DZIEŃ 5
Dni uciekają, a walizki nadal nie ma. Pora wybrać się na zakupy do jednego z centrów handlowych. W hotelu dostajemy informację, że autobusiki sklepowe kursują za darmo. Trafiamy bez problemu i wszystko było by zwyczajne gdyby niesamowita sytuacja. Podczas przymierzania stroju kąpielowego w jednym z butików w przymierzalni odzywa się do mnie przesympatyczna nastolatka – oj jak miło słyszeć polski język na obczyźnie, jak się okazuje zimą tego roku przeprowadziła się właśnie na Dominikanę z rodzicami. I tutaj zaczyna się dla nas przygoda. Kilka minut później poznajemy jej tatę – Leszka, który opowiada swoją niezwykle ciekawą historię.
Leszek jest przykładem na to, że warto podążać za marzeniami, być odważnym. Po wymianie miłych słów i wizytówek wróciliśmy do resortu.
Przypominam, że najważniejsze podczas pakowania walizek jest zrobić to naprzemiennie tzn. podzielić mieszanie na 2 walizki rzeczy Twoje i Twojego towarzysza podróży. Dzięki temu mieliśmy tylko mniejszy bagaż, a w nim bieliznę, kosmetyki, buty – w sumie prawie wszystko – brakowało tylko pasty do zębów i kremów do opalania. Linie lotnicze również są zobowiązane aby zwrócić 120 $ / dzień – oczywiście należy przedstawić paragony za zakupy rzeczy wyłącznie pierwszej potrzeby.
DZIEŃ 6, 7, 8
Być w takim miejscu i nie poznać go byłoby grzechem. Trochę denerwują mnie ograniczenia, duszę się w resortach. Podczas podróży w Europie zazwyczaj wypożyczamy skuter i zwiedzamy, opalamy się na dziewiczych plażach i jemy w knajpkach tylko dla tubylców. Na Dominikanie można wypożyczyć samochód bez problemu jednak poruszanie się w ruchu drogowym stanowi problem. To wariaci drogowi. Także mam tylko plażę do moich spacerów. Dosłownie kilometr od mojego leżaka widać na oceanie klatki – tutaj można popływać z delfinami. Czasami wieczorem idziemy tam aby posłuchać i pooglądać ich talenty. Cały czas się waham i zadaję sobie pytanie czy pływanie z nimi jest moim marzeniem. Przyznam, że z chęcią bym spróbowała jednak warunki (zamknięte w basenach otoczonych siatką na oceanie) oraz prawie 200 USD, plus dodatkowo kolejne tyle za zdjęcia z tej przyjemności skutecznie mnie zniechęca. Zrobię to w innych okolicznościach, zwierzęta wolę oglądać na wolności.
Obowiązkowym punktem naszych wakacji jest wycieczka na Saonę – wyspę na morzu Karaibskim. Jest poniedziałek planujemy tą wyprawę na wtorek. I w momencie kiedy ustalamy z tubylcem wszystkie szczegóły otrzymujemy telefon od Leszka z zaproszeniem na poznanie tej bajkowej wyspy. Ale jestem szczęśliwa. Dowiem się więcej, zobaczę więcej ponieważ wszystko organizują Polacy. Dziś idziemy szybko spać o 6 pobudka i …
DZIEŃ 9
I stało się! Tutaj dokończę Wam historię Leszka – to osoba, która prowadzi na Dominikanie swoje biuro podróży Tropical Sun Tours i organizuje egzotyczne wakacje. Poza tym, m.in dla Polaków rejsy katamaranem po wyspach morza karaibskiego. Nas zabrał na cudowną Saonę.
Jestem podekscytowana. Przygoda zaczyna się od ciekawych opowieści Romana – naszego przewodnika. Podziwiam ilości upraw trzciny cukrowej, chłonę każdą ciekawostkę. Kolejnym punktem jest miasteczko Altos de Chavon – miasteczko z koralowca, które powstało w latach 70, XX w. na wzór hiszpańskiej architektury. Wszystko powstało po to aby zatrzymać ukochaną córkę Mercedes. Charles Bluhdorn chciał w ten sposób przybliżyć jej Europę i mieć ją przy sobie. Tutaj mieści się kościółek w którym wiele znanych osób zawierało ślub m.in. Michael Jackson.
Docieramy do przystani gdzie zaczyna się wycieczka. Wsiadamy na motorówkę i podpływamy całkiem nie daleko. Już teraz zachwycam się wodą. Nigdzie nie widziałam takiego jej koloru. W tym miejscu łamie swój pierwszy lęk, którym jest nurkowanie w towarzystwie ryb. Boże! Jaki podwodny świat jest piękny! Cieszę się, że przełamałam swoją słabość, że kolejny raz w życiu doświadczyłam czegoś wyjątkowego.
Ruszamy dalej mijając niesamowite miejsca. Woda cały czas jest tak czysta, że bez problemu widzę jej dno. Docieramy do kolejnego miejsca wyprawy – wanny Karaibów – z tego miejsca nie chcę się ruszać. Z motorówki dociera klimatyczna dominikańska muzyka, Leszek częstuje tropikalnymi owocami. Cudownie!
Na dnie leżą rozgwiazdy, które wdzięcznie dają się fotografować.
Dominikana rozpieszcza i uspokaja. Nie wiem czy jeszcze tu wrócę. Wiem, że jest pięknie.
W drodze na Saonę mijamy lasy namorzynowe. To wiecznie zielone lasy strefy międzyzwrotnikowej. Dostosowały się one do życia w słonej wodzie tworząc niesamowicie malowniczą scenerię.
Zbliżamy się. Już z daleka widać niesamowite kolory zieleni, piasku i otaczającej wody. Teraz dopiero widzę miejsce które miałam w moich wyobrażeniach.
Z reguły w wielu krajach na pocztówkach i w przewodnikach przedstawiane są najpiękniejsze miejsca, odwiedzając je nieraz byłam rozczarowana. W tym wypadku nie wierzę, że Świat jest aż tak piękny. Nie ma słów, które opisałyby to miejsce. Tu po prostu, każdy kto odwiedza Dominikanę musi trafić.
Wychodzimy na brzeg i ….
idziemy mijając po drodze skupiska ludzi, leżaki, paleniska – po prostu masówa! W głębi duszy liczę, że tam gdzie nas prowadzi Leszek i Roman będzie zupełnie inaczej. Nie myliłam się! Nie umiałabym delektować się takim miejscem w takim tłumie.
Trafiamy do spokojnej części, gdzie widok zapiera dech w piersiach. Wszystko jest tak jak powinno.
Mamy wszystko! Napoje i rum czekają schłodzone w kubełkach wypełnionych lodem, świeże owoce.
Nasze pierwsze kroki poniosły od razu do wody i to w niej spędziliśmy prawie cały dzień na Saonie.
Jedliśmy cudowne langusty, których smak do dziś mam w ustach. Cały obiad był ucztą na niebiańskiej wyspie.
Cóż może chcieć więcej „kulinarny podróżnik” 🙂
Wyspa jest oazą dla wielu gatunków zwierząt. Sami trafiliśmy na lęgowisko żółwi – na wyspie zaznaczają to czerwonymi tasiemkami aby turyści nie przeszkadzali.
Saona to wyspa na której prawie zawsze panuje pogoda, nikt na niej nie mieszka gdyż jest to Narodowy rezerwat przyrody. Warto po niej pospacerować i zachowywać się tym co stworzyła natura.
Dzięki cennym wskazówkom Leszka zakupiliśmy na wyspie naturalny olej kokosowy. Tylko tutaj sprzedawany jest w najczystszej postaci. Ja skusiłam się na masaż, który w tych okolicznościach przyrody i dźwięków również był niesamowitym doznaniem. Nawet Adam odnalazł swój raj 🙂
O godzinie 16 wszyscy opuszczają bajeczne krajobrazy, które zachwycały nas m.in podczas reklamy Baunty.
My dzięki uprzejmości zostaliśmy nieco dłużej. Ostatni opuszczaliśmy już bezludną wyspę.
Dzień na Saonie to najpiękniejsza pamiątka jaka zostanie po powrocie z Dominikany. To miejsce mnie zachwyciło i zauroczyło. Gdybym mogła to każdy dzień tych wakacji chciałabym spędzać na tej wyspie.
DZIEŃ 10-13
Kolejne dni mijają bardzo wolno. Korzystam z wszystkich atrakcji resoru: o świcie biegam, rano uprawiam jogę na plaży, następnie aqua aerobik w oceanie, potem wspólne grupowe zabawy. Przeczytałam wszystko co miałam, widziałam wszystko co mogłam. Już chcę wracać do domu. Dla mnie 2 tygodniowy urlop to stanowczo za długo. Moja siostra zawsze mówi: „podróże są piękne ale kocham wracać do domu” – zgadzam się z nią w 100%. Nigdy nie sądziłam, że tak będzie ale raj zaczyna mnie męczyć. Chcę być w domu, odetchnąć świeżym powietrzem, zobaczyć zamiast palm nasze piękne lasy, mam ochotę zjeść jabłko.
Podsumuję moją podróż tak:
Spełniłam swoje marzenie, zobaczyłam egzotyczny Świat jednak jestem zodiakalnym strzelcem i kocham wolność, swobodę i ciszę. Kocham mój dom, nasz klimat, naszą faunę i florę, naszą kuchnię. Warto podróżować i zobaczyć co kryje horyzont, ważne jest osiągać zamierzone cele, jednak dla mnie najcenniejsze jest poznawać inne kultury, uczyć się i odkrywać.
PS. POWROTY SĄ PIĘKNE!!!
bardzo za Wami tęskniłam 🙂
Kingo! zdradź proszę co sprawiło, że tak pięknie byłaś opalona?
Kosmetyki czy przede wszystkim odpowiednia dieta sprawiły, że skóra wygląda tak zdrowo. Z tego co zauważyłam nawet zimą tryskasz energią a ja niestety padam 🙁 może polecisz jakieś koktajle ewentualnie jakieś inne bomby witaminowe 🙂
Paula staram się unikać słońca choć i tak bardzo dużo czasu spędzam na słońcu. Przyznam że mam ciemna karnację dlatego łatwo „łapię słońce”. Jem też dużo warzyw i owoców gdyż po nich zdecydowanie widzę polepszenie jakości i kolorytu skóry.
codziennie jeden posiłek zastępuję sokiem, koktajlem lub smoothie 🙂 to taka bomba witaminowa.
aaaaaa i codziennie jem siemię lniane.
Witam! Trafiłam na tego posta zupełnie przypadkiem. Zwykle buszuję w twoich przepisach. A tu okazuje się, że obie wierzymy w swoje marzenia i spełniamy je. Też miałam okazje spędzić wakacje na Dominikania i odwiedzić te same miejsca. Miło było przeczytać ten tekst i powrócić wspomnieniami w ten egzotyczny zakątek naszego globu. Masz rację w każdym detalu. Kontrasty tego kraju- to fakt mogą przerazić, a w tym wszystkim uśmięchnięci i szczęsliwi ludzie- nigdzie indziej nie spotkałam tak pozytywnych ludzi. Kulinarnie Dominikane będe kojarzyć ze smakiem wody kokosowej pitej wprost z kokosa, soczystemy melonem i ananasem i oczywiście rumem. Pozdrawiam i życzę spełnienia (kolejnych) marzeń!
Agnieszko jak fajnie trafić na osobę która tak samo odbiera świat 🙂 Tobie również życzę wszystkich jego wspaniałości :*
Witaj Kingo! W jakim rejonie Dominikany byłaś? 🙂 Ja jutro wybieram się do Puerto Plata – a dokładnie do Playa Dorada. Przewiduję również wycieczkę na Saonę! Nie mogę się doczekać tych rajskich widoczków 🙂
Julio nawet nie masz pojęcia jak Ci teraz zazdroszczę 🙂 ja byłam tutaj
https://www.google.pl/maps/place/Hotel+Be+Live+Collection+Punta+Cana/@18.649577,-68.360818,13z/data=!4m2!3m1!1s0x0:0x2463de6098a38c70